Slide
Slide
Slide
Slide
previous arrow
next arrow

Iran

Iran dla większości moich znajomych kojarzy się z islamem.  Przyznam miałam obawy przed wyjazdem do kraju, gdzie nie ma facebooka i nie uznają europejskich kart kredytowych.  Iran od dawna był na mojej bucket list.  Okazał się jedną z moich najpiękniejszych wypraw, po raz kolejny przekonałam się że  moje wyobrażenia oraz to, co próbuje nam się przekazać o świecie często mija się z rzeczywistością. Pojechałam tam dopiero teraz, bo długo szukałam towarzyszki podróży. Lubię podróżować sama, ale doszłam do wniosku, że chodzenie samotnie wieczorami po tak ortodoksyjnym kraju może być  ryzykowne.


Do Teheranu poleciałyśmy przez Dubaj liniami Emirates. Była to miła odmiana po tanich liniach lotniczych. Boeing 777 jest bardzo wygodnym samolotem. Na pokładzie było ponad 20 osób personelu, można się było porozumieć ze stewardessami w 8 językach ( nas obsługiwała Polka i Czeszka). Obok mnie siedziała Oliwia, która właśnie leciała do Pekinu; poleciła mi sok ananasowy( podobno na pokładzie Emirates jest najlepszy na świecie). Pierwszy lot był miły i sympatyczny, pasażerowie trochę popijali drinki. W drugim samolocie praktycznie chyba nikt już nie pił. Lot z Dubaju do Teheranu krótki, zaledwie 2 godziny a przecież w Iranie prohibicja. Nieciekawie byłoby wylądować w areszcie zaraz po przylocie. Pod koniec lotu trochę zamieszania na pokładzie, przepisy dotyczące stroju obowiązują już na lotnisku i trzeba wysiąść z samolotu odpowiednio ubranym.


A zasady są takie- chusta zasłaniająca włosy, tunika zasłaniająca dekolt, rękawy poniżej łokcia, zasłonięte biodra i oczywiście długie spodnie lub spódnica. Zaczęło się, więc wyciąganie i zmiana bluzek, zakładanie chust. Mam trochę ciuchów, ale przed wyjazdem okazało się, że prawie nic nie spełnia wymogów irańskich, letni ciuch pod szyję, z długim rękawem i do połowy ud. Miałam dwie tuniki z Maroka i od nich zaczęłam. Krótki rajd po sklepach w Przeworsku i nic nie kupiłam …na szczęście wpadłam na pomysł żeby pójść na rynek w sobotę. Udało mi się kupić kilka szerokich bluzek w rozmiarze 44-46 które moja bratowa zręcznie pozwężała zachowując długość …i  byłam gotowa. Co prawda na miejscu okazało się, że Iranki są ubrane a my jesteśmy przebrane, ale o strojach później. Dla porządku tylko dodam- panowie góra dowolna, ale spodnie długie, szorty wykluczone. A nad strojami czuwa tzw. policja obyczajowa ( moralności), różnie ją nazywają. Raz miałam z nią kontakt, kiedy na terenie kompleksu świątynnego zsunęła mi się trochę chusta z głowy. Trudno jest utrzymać wygląd, kiedy ma się na sobie chustę + prześcieradło jako czador, plecak i aparat fotograficzny. Ale policjantka była bardzo miła i najpierw zapytała mnie taktownie, czy aby nie czuję się niekomfortowo ze zsuniętą chustą i sama mi ja poprawiła. Raczej miałam wrażenia ze bardziej chciała pogadać i przyjść z pomocą.


Ale wracając do lotniska. W Iranie obowiązuje pełna prohibicja, dotyczy również turystów. Bagaż jest sprawdzany pod kątem ewentualnego przemytu alkoholu. Przez cały okres pobytu nie piliśmy alkoholu, nie jest dostępny legalnie, nawet w hotelach czy restauracjach. Podobno miejscowi radzą sobie, z tym  że nietrzeźwym grozi areszt. Karą na wypicie alkoholu jest chłosta. Podobno kobieta, która udowodni, że mąż pije alkohol (wystarczy dwóch świadków) może bez problemu uzyskać rozwód. Z narkotykami jest jeszcze gorzej- grozi za nie najwyższy wymiar kary.  Często egzekucja jest przez powieszenie, wykonywana na stadionie. To publiczne widowiska, na które wpuszczane są nawet dzieci.

Raz miałam wrażenie, że widziałam lekko podchmielonego mężczyznę wieczorem na moście 33 w Isfahanie. Ale podobno prawdziwe wieczorne życie jest w domach, gdy zrzucane są chusty i czadory.


Podróż zaczęłam w Teheranie. Byłam w wielu dużych aglomeracjach, ale ta jest po prostu ogromna… Zapamiętam z irańskiej stolicy przede wszystkim gigantyczne korki, sznury samochodów na sześciopasmowych ulicach no i oczywiście Waliasr, najdłuższa ulica Bliskiego Wschodu ciągnąca się z centrum na północ przez ponad 20 kilometrów. Podobno mieszkańcy Teheranu mogą załatwić tylko jedną sprawę dziennie, tyle czasu zajmuje im przejazd przez miasto. O ogromie tej metropolii świadczy fakt że jest to jedno z nielicznych miast na świecie, które leży w dwóch strefach klimatycznych. Na północy osłonięty jest górami Elbrus, zaś na południu sąsiaduje z pustynią i klimat jest tam zdecydowanie cieplejszy.


Osobnym tematem jest kultura jazdy samochodami i wszechobecnymi motorynkami ( jak sie okazało mogą być czteroosobowe!),  każdy jeździ jak chce i jak potrafi, podobno jest tam jeden z najwyższych wskaźników wypadów drogowych, a przejście przez ulicę graniczy niemalże z cudem.


My również mieliśmy małą kolizję, przy lotnisku została przejechana walizka kolegi, która chwilę wcześniej została wyjęta z autokaru. A była to dojazdowa uliczka przy lotnisku pełna ludzi; kierowca uliczką jednokierunkową jechał pod prąd. Nie wypierał się winy, bił się w piersi, kłaniał, przepraszał jak mógł. A że było widać po zdezelowanym aucie że biedny a szkoda nie była wielka odstąpiliśmy od rekompensaty. Na przejściach dla pieszych zdarzało mi się stawać za plecami wysokiego Persa i niczym  cień przebiegałam przez ulicę.  Ale trzeba przyznać, że kierowcy starali się nas nie przejechać – oczywiście nieważne, że było dla nas zielone światło. Podobno w Iranie trzeba pamiętać, że zielone nie do końca jest takie zielone, a czerwone nie jest wystarczająco czerwone.


Teheran, jak wszystkie duże miasta ma wiele wspaniałych historycznych budowli i równie wiele straszących, nowoczesnych betonowych osiedli. Na szczęście wiele ścian jest ozdobione muralami. Trochę takie socrealistyczne, ale niektóre naprawdę ładne. Oczywiście wszędzie podobizny dwóch wielkich tego narodu czyli Chomeini i Chamenei- dawny i aktualny przywódca duchowy i polityczny. Oficjalnie w Teheranie mieszka 8 milionów ludzi, w rzeczywistości dwa razy tyle. Miasto jest zróżnicowane zarówno etnicznie jak i religijnie, pełne meczetów, kościołów, synagog i zoroastriańskich świątyń ognia. Ale o religii szerzej napisze później. Przy tym wszystkim w Teheranie, zresztą podobnie jak w całym Iranie jest pełno zieleni, kwiatów, malowniczych, przepięknych parków i fontann. Na początek Golestan – dawna rezydencja królewska – miejsce, którego piękna i klimatu nie są w stanie oddać zdjęcia. Jego nazwa oznacza Pałac Kwiatów –  zachwyca bogactwem kwitnących roślin a powietrze przesyca  zapach eterycznych olejków. Był to ogromny kontrast po koszmarnym smogu panującym na ulicach.


Jak zobaczyłam Golestan to pomyślałam, że dla niego samego warto tu przyjechać, to był dla mnie taki urzeczywistniony obraz Orientu, Persja z „ Baśni tysiąca i jednej nocy”. Miałam wrażenie, że kwiaty pośród murów ogrodu  szepczą  baśnie do ucha. A pewnie niejedno widziały i słyszały… polityczne knowania, potajemne układy, miłosne schadzki i zdrady …

To tutaj wreszcie odbyła się Konferencja Teherańska, która ukształtowała nowy podziała Europy po II wojnie światowej. Tymi ścieżkami przechadzali się Churchill i Stalin, na wózku Roosvelt bezradnie próbował ratować Europę wschodnią przed komunizmem.  Ale przede wszystkim oszałamia kunszt i ogrom pracy irańskich rzemieślników; bryła pałacu jest prosta, ale wyrafinowane zdobienie, dopracowane w najmniejszych szczegółach urzekają.


Pałac jest na liście światowego dziedzictwa UNESCO, w jego wnętrzach podziwiamy jeden z największych dywanów na świecie. Perskie dywany są uznawane za najpiękniejsze i najtrwalsze. Potem wizyta w Muzeum Narodowym, oczywiście w głowie się kręci – Persja to jedna z najstarszych cywilizacji świata. Podziwiamy między innymi posągi Cyrusa Wielkiego- twórcy jej potęgi.

Potem przerwa na herbatę. Takie sympatyczne antrakty robiliśmy sobie codziennie, herbata i herbatniki. Jak się okazało, to było kolejne zaskoczenie, w Iranie trudno się napić kawy. Irańczycy preferują herbatę. Podobno gospodyni rozpoczyna dzień od zrobienia herbaty w samowarze, taka herbata jest gotowana przez trzy godziny i dopiero wtedy nadaję się do picia. Samowar jest podgrzewany cały dzień i Irańczycy cały dzień popijają herbatę.  W kawiarniach herbata podawana jest w różnego rodzaju dzbankach,  jak nie jestem zwolenniczka herbaty to tam mi naprawdę smakowała.  W ciekawy sposób jest też podawany cukier, na takich drewnianych patyczkach, które wkłada się do filiżanki. Cukier jest w różnych kolorach i zarazem smakach np. różany, szafranowy.


Pierwsza wizyta na bazarze i kolejne zaskoczenie.Sprzedawcy są bardzo mili i sympatyczni i wcale nie, dlatego, że chcą nam koniecznie coś sprzedać, o czym przekonamy się jeszcze nie w raz.  Mężczyźni nie „ pożerają” wzrokiem turystek, nie zaczepiają. A kupić tam można wszystko – oczywiście poza alkoholem. Uspokojeni przez przewodnika Mohsena, że nikt nas nie oszuka ( zwłaszcza jeżeli chodzi o biżuterię) robimy pierwsze zakupy. Irańczycy są zbyt dumni żeby oszukiwać. I miła odmiana od krajów arabskich, targowanie jest dopuszczalne w granicach 10% ceny i odbywa się w miły i grzeczny sposób ( targowanie po arabsku nie jest moim ulubionym zajęciem).


W Iranie jest zwyczaj zwany „tarof” – taka kurtuazyjna grzeczność również w stosunku do turystów. Dla przykładu pytamy kierowcę taksówki- ile się należy za kurs?- możemy się spotkać z odpowiedzią, że nic, że to była przyjemność dla niego. Oczywiście należy zapłacić, bo to taka forma zwyczajowa a nie tak naprawdę chęć przewiezienia turysty za darmo. Ale jeżeli tego nie zrobimy, kierowca taksówki odjedzie bez zapłaty i jeszcze uśmiechnie się do nas na pożegnanie. Pewnie jakby więcej turystów przyjeżdżało, to by się tego oduczyli, ale na razie „tarof” jest powszechnie spotykany.


Kilka słów o Mohsenie- to sympatyczny Pers; oprowadza polskich turystów od ponad 20 lat, w dalszym ciągu są to pojedyncze grupy. Mohsen jest bardzo dumny i kocha swój kraj. Kiedyś zapytał mnie, dlaczego  polscy turyści tak rzadko przyjeżdżają do Iranu. Pomyślałam, że Iran nigdy nie będzie turystycznym rajem ze swoimi obostrzeniami dotyczącymi stroju, zakazem picia alkoholu, niemożnością opalania się na plaży, zakazem jazdy na rowerze dla kobiet. Ale dyplomatycznie odpowiedziałam  że różnice kulturowe i religijne są zbyt duże i że może za kilka lat…


Najbardziej rozpoznawalnym symbolem Teheranu jest Wieża Wolności. Zbudowana w 1971 roku dla upamiętnienia 2500-lecie powstania Imperium Perskiego. Pierwotnie nazwana Wieżą Pamięci Królów, jednakże po Rewolucji Irańskiej w 1979 roku zmieniono nazwę na Azadi, co oznacza Wolność.  Właściwie to nie tylko wieża, ale i olbrzymi kompleks, ponad 50 tys. metrów kwadratowych z fontannami, muzeami i morzem kwiatów. Jak na ironię autorem projekty był wyznawca bahaizmu, który przez obecny rząd jest uznawany za sektę,  a autor projektu jest prześladowany. A sama bryła to elementy sztuki Sasanidów oraz architektury islamskiej i właśnie  bahaizmu(dokładnie dziewięć pasów na każdej ze stron oraz dziewięć okien na dłuższym boku). Wieża ma 50 metrów wysokości, w całości pokryta jest marmurem to łącznie  8 tysięcy bloków białego kamienia. Następnego dnia rankiem żegnamy zatłoczony Teheran i lecimy do Shirazu oddalonego o około 1000 kilometrów.


Jeszcze kilka podstawowych informacji żeby uświadomić wielkość tego kraju. Iran ma ponad 80 milionów mieszkańców, jego powierzchnia jest 5x większa od Polski. Dwie pustynie irańskie mają taką powierzchnię jak nasz kraj.


Shiraz to miasto poetów i poezji. Podziwiamy dwa wielkie mauzolea: Hafiza i Sa’adiego. To tacy Mickiewicz i Słowacki irańskiej poezji. Ale mauzolea jakże inne: przecudne kwietne ogrody z centralnie położoną płytą grobowca.  A ludzie siadają przy płycie i czytają wiersze. Nie ma tam sztucznej powagi i znudzonych wycieczek szkolnych, tylko czarowne zadumanie. Podobno jak ktoś ma problem w życiu i nie wie co zrobić, to bierze tomik poezji i otwiera na dowolnej stronie i szuka wskazówek jak dalej żyć. Jak ktoś całkiem chce się zdać na los to może skorzystać z pomocy tresowanej papugi, która wyciąga karteczkę z wróżbą (cytatem z wiersza)  wskazówką mówiąca jacy tak naprawdę jesteśmy i co powinniśmy zmienić w swoim życiu. Oczywiście poprosiłam papugę o karteczkę i przy pomocy Mohsena poznałam swoje wady i zalety. A wiersze rzeczywiście są takie, że można je dowolnie interpretować. A z tej poezji inspiracje czerpie tak naprawdę cały świat. Nasz  Karol Szymanowski  pisał muzykę do tych miłosnych wyznań.

Hafiz
jesteś,
i wcale sie nie chcesz zestarzeć , choć na karku
ponad sześćset lat- jak ty to robisz?
twoje wiersze wciąż żywe-
a przecież to materia delikatna i krucha ,
jednak wiecznotrwaly
liryczny :gazal; wibruje wypełniając poeme
otwierasz i zaciskasz serca
w oszołomieniu wchodzą w ciebie pokolenia jak w dżungle
myśli i wyrazu.

Nigdzie na świecie nie spotkałam miejsc tak przesiąkniętych poezją.


Następnie zwiedzamy metresę, tradycyjną muzułmańską szkołę wyższą. Ta, którą oglądamy ma ponad 400 lat. Jest okazja do zrobienia sobie zdjęcia z imamem w czarnym turbanie. Ci, którzy mają czarne turbany pochodzą z rodu proroka Mahometa, ci z białymi to zwykli śmiertelnicy. Imam wyraził zgodę na zdjęcie  ale pomiędzy nami musi usiąść Mohsen; imam nie może dotykać obcej kobiety. Zresztą tak było najczęściej, Irańczycy bardzo chętni pozowali do zdjęć i bardzo chętnie robili sobie zdjęcia ze mną (chyba trochę ze względu na moje blond włosy) ale z reguły między mną a mężczyzna była kobieta lub dziecko.


Wracając do szkoły, kobiety mają  równy dostęp do szkolnictwa w tym również wyższego, problemy mogą pojawiać się na poziomie studiów doktoranckich ( Iranki to chętnie wykorzystują jak pretekst do emigracji). Kobieta może być nawet ajatollahem, ale nie może być imamem.


Inna ciekawostka, kobieta może pójść do ginekologa mężczyzny, ale nie może pójść do fryzjera mężczyzny.  To może od razu kilka innych ciekawostek.

Kobieta może jeździć samochodem, ale nie może rowerem.
Kobieta może studiować, ale ma problemy żeby samodzielnie wynająć mieszkanie.
Kobieta musi mieć zgodę mężczyzny na uzyskanie paszportu – męża, brata, ojca.
Segregacja płciowa obowiązuje w komunikacji miejskiej, ale nie ma jej w samolocie.
Kobieta nie może występować publicznie dla męskiej widowni, na przykład śpiewać na scenie chyba, że w chórze.
Od 9 roku życia dziewczynki obowiązuje hadżib i mogą nosić czador. Tu muszę wspomnieć o elegancji Iranek. Na pierwszy rzut oka  wszystkie chusty, tuniki i czadory są takie same- nic bardziej mylnego.  Sztukę wiązania chust i fasonów tunik a nawet czadorów Iranki mają rozwinięte do perfekcji.

Trudno mi sobie przypomnieć kraj, w którym kobiety by tak dbały o swój wygląd.


Właściwie każda jest dokładnie umalowana ( nawet powiedziałabym, że przesadnie). Czarne, podkreślone oczy, wyraziste usta, perfekcyjnie położony fluid. Jeden najczęstszy mankament kobiecej urody- rzeczywisty a raczej urojony to kształt nosa.Podobno kobiety w Iranie dzieją się na te, które już miały, są w trakcie czy też planują w najbliższym czasie zrobić operację plastyczną nosa. Mijam kobiety z charakterystycznym plastrem na nosie po świeżo przeprowadzonej operacji.  Chirurgia plastyczna w Iranie jest na światowym poziomie. Islam nie zabrania, a podobno wręcz zachęca do poprawiania urody i innych mankamentów (np. odtwarzanie błony dziewiczej, jeżeli nieopatrznie się ja straciło). I też na przykład ku mojemu zaskoczeniu, aborcja na życzenie jest w legalna i nawet zalecana w przypadku ciąży pozamałżeńskiej.


Następnego dnia jedziemy pod Wieżę Milczenia. To jedno z najbardziejniezwykłych miejsc, które odwiedziłam.  Kilka słów o zorastrianizmie. To najstarsza religia monoteistyczna na świecie, obecnie najwięcej wyznawców jest w Indiach ( to potomkowie imigrantów z Persji), w samym Iranie jest już ich niewielu. Muzułmanie znaleźli chyba najlepszy sposób na wykorzenienie tej i innych religii. Nie-muzułmanie płacili zdecydowanie większe podatki niż wyznawcy Allacha i tak to pieniądze ukształtowały obecna mapę religijną Iranu.

Zoroastrianie wierzą w jednego Boga, Ahurę Mazdę, czyli Wise Lorda który stworzył świat. Święta księga Zoroastrianizmu nazywa się Avesta i ma dwie główne części. Pierwsza to Pismo Święte. Druga (młodsza Avesta) zawiera rytuały, prawa i obrzędy.


Symbolem religii jest Faravahar – obraz starego człowieka ubranego w trzy rzędy piór tworzące szatę i skrzydłach, które nawiązują do trzech głównych zasad moralności – dobrych myśli, słów i czynów. Prawa ręka pokazuje właściwy kierunek życia – ku Ahura Madzie. Trzymany w drugiej dłoni pierścień jest symbolem ponownego przyjścia Mesjasza.


Symbolem Boga jest ogień, jako obraz bożego światła i prawdy. Wyznawcy wierzą w czystość czterech żywiołów- ognia, powietrza, wody i ziemi, dlatego przyroda ma zostać w nieskalanym stanie – to chyba najbardziej ekologiczna religia na świecie. Ludzkich ciał nie można było grzebać w ziemi, palić w ogniu czy wrzucać do wody- stąd Wieże Milczenia. Ciała zmarłych były wynoszone na specjalnie przygotowane wieże. Na szczycie wieży był przygotowany specjalny okrągły plac otoczony wysokim murem. W środku placu jest dość duży, szerokości kilku metrowy dół, do niego były wrzucane ciała dzieci, następnie wokół tego dołu były układane ciała kobiet i najbardziej zewnętrznie ciała mężczyzn. Rodzina i inni, którzy żegnali zmarłego czekali na dole w karawanseraju ( to takie dawne odpowiedniki motelu) aż sępy i inne padlinożerne ptaki zrobią swoje. Wtedy oczyszczone kości były zbierane i oddawane rodzinie. Oczywiście ta praktyka została już  zaniechana i teraz obok wież Milczenia są specjalne cmentarze dla zoastrian ( ciała są umieszczane w betonowych kryptach  do których nie maja dostępu żywioły).  Stojąc na Wieży w zupełnej ciszy przestworzy  prawie można usłyszeć odgłosy zlatujących się padlinożerców a wyobraźnia uparcie podsuwa obrazy rozszarpanych ciał. Okropne….. Dziwne jak różne sposoby grzebania ciał wymyśliła ludzkość.


Po tych emocjach jedziemy do Świątyni Ognia w Yazdzie. Tu patrzymy na ogień, który płonie w tym miejscu 1600 lat.  Najbardziej znanym, wśród ludzi Zachodu, wyznawcą zoroastryzmu ( inaczej zaratusztrianizmu) był Freddie Mercury. Poza tym Yazd to chyba najbardziej ortodoksyjne  miasto- wszystkie spotkane kobiety były ubrane w czadory, przez co miasto wydaje się czarne i smutne.


Zupełnie inne wrażenie robi natomiast Isfahan, nazywany miastem polskich dzieci. Tutaj trafiło 20 tys. dzieci, które uciekało z Syberii z armią gen. Andersa. Z relacji tych, którzy tam byli przebijają bardzo pozytywne wspomnienia. Podobno jedzenie było smaczne i pachniało, było ciepło a ludzie byli życzliwi. Miasto dało uchodźcom domy, szkoły i kaplice. Irańczycy oddawali swoje prywatne domy i teraz, kiedy poznałam życzliwość i gościnność Irańczyków nie wątpię w relacje i wspomnienia naszych polskich uchodźców. Zwiedzamy cmentarz polskich dzieci – zielony, pełen drzew.  Miejsce jest tak piękne, że choć pełne polskich imion na grobach, nie czuje się smutku tylko spokój i zadumę.


Isfahan ma piękne, ocienione drzewami szerokie aleje, które są pełne spacerowiczów. Równie tłoczno jest na brzegu rzeki, ludzie rozkładają kosze z jedzeniem, niektórzy palą wodne fajki. Niestety rzeka ma całkowicie wyschnięta koryto.

Odwiedzamy pracownię miniaturzystów i mamy okazje podziwić  precyzję ich palców. Potem poznajemy sztukę zdobienia, a właściwie stemplowania obrusów. Oczywiście nie mogło zabraknąć wizyty w małej fabryce dywanów. Niestety ceny prawdziwych ”persów” są niebotyczne.  Odwiedzamy Gołębią Wieżę – genialna budowla służąca do zbierania ptasiego nawozu(nie działa od 50- lat  ale zapach się utrzymuje). Podziwiamy geniusz perskich budowniczych patrząc na liczne wieże do łapania wiatru  czyli ówczesne klimatyzatory, wieże do przechowywania bloków lodu itp. Podziwiamy kolejne meczety i budowle, przepiękne place i ogrody.


Trochę się rozpisałam. A to przywiezione z podróży  moje ulubione hadisy.

Kobieta i perfumy to dary boże.
Jedno jedyne słowo nauki jest więcej warte niż sto modlitw .
Kto pragnie wiedzy wielbi boga.
Słuchanie uczonych to wielbienie boga.
Atrament uczonych mężów jest cenniejszy od krwi męczenników

Hanka Dudzic

Slide
Slide
Slide
Slide
previous arrow
next arrow