Wypadek samochodu osobowego w Gorliczynie
2 czerwca, 2023Amelia Mazur w finale Miss Nastolatek Podkarpacia 2023
2 czerwca, 2023Świat, którego nie ma – „Pamięć ważna rzecz”
1 czerwca, 2023Piast Tuczempy – Orzeł Przeworsk 0:1
1 czerwca, 2023Finisaż wystawy „Od Wstępnej Środy do Zielonych Świątek”
31 maja, 2023Terminarz kina – czerwiec 2023
30 maja, 2023Zdarzenie drogowe w Pantalowicach
30 maja, 2023

Tanzania- Ngorongoro, Tarangire i Zanzibar cz.3
Tanzania- Ngorongoro, Tarangire i Zanzibar cz.3
W Starym Testamencie Jahwe obiecał Noe, że Ziemi nie nawiedzi już nigdy wielka powódź. Symbolem tego przymierza pomiędzy Bogiem a człowiekiem jest tęcza. Ale gdyby Bóg zmienił zdanie i jednak postanowił jeszcze raz ukarać świat wielkim potopem albo co bardziej prawdopodobne ludzkość sama doprowadzi świat do zagłady i jeżeli ocaleje tylko to jedno miejsce – wielka kaldera Ngorongoro, to życie na ziemi odrodzi się w całym swoim bogactwie. Ale na razie jeszcze dopóki tęcze kładą się na niebie, mamy czas i możemy podróżować.
Kaldera czyli kotlina powulkaniczna Ngorongoro o powierzchni 265km2 znajduje się 600 metrów poniżej brzegów krateru i tylko niewielkie grupy miłośników safari mogę tam przebywać w ciągu dnia.
Zwierzęta żyją tam spokojnie, nie są niepokojone przez gatunek ludzki. Rządzą się tam swoimi prawami i uwierzcie mi, chwilami miałam wrażenie, że patrzę na niebiańskie pastwiska, gdzie słoń, bawół, zebra i antylopa pasą się obok siebie. Wrażenie niebiańskości daje nie tylko idylliczny obrazek zwierząt i otoczenia ale również specyficzne niebieskawe światło wewnątrz kaldery. Dopełnieniem obrazu tego raju na ziemie był widok lwa leżącego na grzbiecie z łapami do góry i miną – jakie życie jest piękne.
Wielkość Ngorogoro sprawia, że nie ma tam tłoku jak w rezerwatach, nie widać tam wielkich skupisk, zwierzęta pasą się małymi stadami, jest miejsce dla roślinożerców i dla drapieżników. Nie ma tam niestety majestatycznych żyraf, ściany kaldery są zbyt wysokie i strome dla tych długonogich zwierząt. Ale za to udało nam się tam zobaczyć- co prawda z dość dużej odległości- czarnego nosorożca, jedno z najbardziej niebezpiecznych zwierząt Afryki. Jak pisałam wcześniej słoń ostrzega przed atakiem i najczęściej tylko postraszy, a nosorożec po prostu atakuje. Niestety jest bardzo zagrożonym gatunkiem ze względu na kłusowników. Legendy i mity o cudownym działaniu proszku ze startego rogu są powodem dziesiątkowania populacji tych zwierząt. Podobno proszek z rogu nosorożca to najskuteczniejszy afrodyzjak dla mężczyzn. Widok rogu nosorożca już starożytnym kojarzył się jednoznacznie. No a jeszcze przekonanie o leczniczych właściwościach rogu i oczywiście przemysł pamiątkarski.
Nie pisałam do tej pory o ptakach a Afryka i Ngorongoro to również przepiękne niesamowite prawie że „ rajskie’ ptaki: elegancki biało czarny sekretarz, kolorowy żuraw koroniasty, flamingi, wystrojona kraska i wiele innych o egzotycznych nazwach, ale to już by była zupełnie inna opowieść. Rozglądałam się za przeworskimi boćkami ale chyba w tym czasie były już w drodze do Polski. W Ngorongoro spędziliśmy tylko kilka godzin, przed zmrokiem musieliśmy opuścić kalderę ze wzg. na zwierzęta ale również z powodu bardzo niebezpiecznej drogi. Żeby móc zjechać i wyjechać z kaldery trzeba mieć specjalne uprawnienia i dodatkowe umiejętności. A podobno można tutaj podziwiać jednocześnie jak wschodzi słońce i zachodzi księżyc.
Kolejny nocleg w lodży z emocjami. Lodże są z reguły budowane przy wodopojach, także czasami można mieć bliski kontakt ze zwierzętami. O zmierzchu siedząc na tarasie obserwowałam zebry idące do wodopoju, cisze nocną zakłócały guźce, a rano zobaczyłam żyrafę jedzącą na śniadanie liście rosnącej obok akacji.
Po drodze polski akcent, pomnik Bernharda Grzimka urodzonego w Nysie niemieckiego zoologa założyciela Narodowego Parku Serengeti. Jego film dokumentalny „Serengeti nie może umrzeć” był nagrodzony Oscarem w 1959 roku.
Przed nami ostatni park – Tarangire.
Tarangire to dla mnie przede wszystkim przepiękne baobaby, tajemnicze drzewa sawanny. Człowiek ma wrażenie, że Bóg stwarzając świat miał taki moment, że chciał zrobić małego psikusa i jeden gatunek drzew posadził do góry nogami, inne legendy mówią, że odwrotnie Bóg zrobił to za karę, bo uciekały i wędrowały po świecie. Baobab to afrykańskie drzewo życia. Świeże liście są zjadane na surowo albo gotuje się z nich zupę, młode pędy je się jak szparagi a z pestek tłoczy się olej. Kora to z kolei surowiec do wyrobu ubrań, koszy, sieci, lin, papieru itp. Może biblijna jabłoń to był właśnie baobab. Wszak w Biblii piszą tylko o drzewie i owocach a nie o jabłkach.
Ale Tarangire do dla mnie również natrętne muchy tse- tse. Swoją złą sławę zawdzięczają głownie śpiączce afrykańskiej. Co roku z jej powodu umierają tysiące mieszkańców Afryki, których nie stać na leczenie ( w niektórych krajach więcej osób umiera na trypanosomatozę afrykańską bo taka jest medyczna nazwa choroby, niż na przykład na skutek zakażenia wirusem HIV). Ale muchy tse- tse jako pośredni żywiciel świdrowców przenoszą też inne choroby jak nagana czy malaria. W zasadzie niewiele się różnią od normalnych much, są trochę większe i podobna jak siadają to składają skrzydła jedno na drugie ale nie przyglądałam się im szczególnie.
Podróże nauczyły mnie jednego, trzeba patrzeć jak zachowują się tubylcy i robić to samo. Tak więc bacznie obserwowałam Willego, którego ręce cały czas pracowały odganiając muchy, tak żeby żadna nie miała czasu ugryźć, wiec też je odganiałam a nie przyglądałam się im. A much było tak dużo, że przez moment byliśmy bliscy rezygnacji z oglądania Tarangire. Chociaż byłam ubrana zgodnie z instrukcją, czyli prawie jak radykalna muzułmanka: chusta, koszula z długim rękawem, długie spodnie , skarpety, wszystko w jasnych kolorach to i tak cały czas gryzły mnie głównie po stopach. Wiadomo, że muchy tse-tse szczególnie preferują kolory granatowy i czarny, ale te moje chyba były trochę daltonistki. Moje sandały miały takie wąziutkie niebieskawe paseczki i to chyba je przyciągało. Dopiero jak odrzuciłam sandały na drugi koniec auta, to dały mi spokój.
W Afryce od kilku lat trwa walka z muchami tse- tse, i często widzieliśmy rozwieszone kawałki granatowo- czarnych szmat nasączonych środkami owadobójczymi.
O ile w Serengeti i Ngorongoro można spotkać inne grupy turystów to Tarangire odwiedzane jest najrzadziej, dzięki temu ma się wrażenie, że tutaj czas się zatrzymał.
Ale niestety czas mijał nieubłaganie i powoli zbliżał się koniec mojej wyprawy.
Mając świado mość tak szybko upływającego czasu chciałoby się wszystko przeżywać sto razy intensywniej, na zapas… na kolejne tygodnie i miesiące pracy.
Na koniec kilka dni odpoczynku na Zanzibarze. Wyspa to nie tylko raj dla miłośników plażowania ( z kąpielą trochę gorzej ze względu na jeżowce, meduzy). Znana jest głownie jako wyspa przypraw. Uprawia się tam goździki, szafran, wanilię, cynamon, gałkę muszkatołową. Inne ciekawostki to czerwone banany, chlebowiec, jabłko budyniowe.Zanzibar to oczywiście wyspa kontrastów- luksusowe hotele i żebrzące dzieci, dumbak czyli niezwykle zmysłowy taniec i bardzo radykalny islam (nawet małe dziewczynki chodzą w tradycyjnych strojach).
Dla mnie to również wyspa, gdzie urodził się i dorastał Freddie Mercury, lider i wokalista zespołu Queen- to muzyka mojej młodości.
With the sun in your eyes and the wind in your face
To heaven you rise in a holy embrace
Your feet on the ground your head in the clouds
And you're wondering if you're never coming down
…..
Let's awaken from barbarity
Into a world of serenity
Beyond the rage of foolish pride
And on to the golden shores of paradise
Ze słońcem w oczach i wiatrem na twarzy
Wznosisz się do nieba w świętym uścisku
Masz stopy na ziemi, ale głowę w chmurach
I zastanawiasz się co jeśli nigdy nie wrócisz na dół
…..
Obudźmy się z barbarzyństwa
Do spokojnego świata
Poza wściekłość głupiej dumy
I na złote brzegi raju
Hanka Dudzic