Bandyci, którym zabrakło wyobraźni stanęli przed sądem 

Slide
Slide
previous arrow
next arrow

Bandyci, którym zabrakło wyobraźni stanęli przed sądem 

W marcu tego roku pisaliśmy o bandytach z BMW, którzy błysnęli intelektem dopuszczając się kradzieży w niedzielne popołudnie, oraz brawurowej ucieczki przed policją w centrum miasta (http://mojprzeworsk.pl/2017/03/bandyci-ktorym-zabraklo-wyobrazni/). Dwóch z trzech nadzwyczaj inteligentnych bandytów pojawiło się 12 września przed Sądem Rejonowym w Przeworsku. 

 

auto-laweta
Gwoli przypomnienia. W marcu b.r. trzech mieszkańców Jarosławia,  Konrad P., Patryk K., oraz Marcin U. w niedzielne popołudnie miało włamać się do jednego z garaży na terenie Mirocina i ukraść z niego sprzęty. Wśród skradzionych rzeczy były  m.in. klucz płaski nasadowy, spawarka, przewody, akumulator, radia samochodowe, wyżymarka, lutownica, kanister metalowy na paliwo, przedłużacz, opalarka, sprężarka, pistolet do pompowania kół. Bandyci prawdopodobnie uznali, że nie wzbudzą niczyjego zainteresowania wynosząc bez wiedzy domowników wspomniane rzeczy do samochodu. Jednak ku ich wielkiemu zaskoczeniu ktoś jednak zadzwonił na policję i dokładnie poinformował jak wygląda samochód, którym poruszają się bandyci, oraz jak wyglądają sami złodzieje.

 

bandyci2

Za kierownicą usiadł najmłodszy. Konrad P., który w dzień zdarzenia miał 17 lat i nie miał prawa jazdy. Nie wiadomo dlaczego bandyci uznali, że za kierownicą posadzą najmniej doświadczonego. Wszak, prawo jazdy mieli koledzy  26-latek, oraz 29-latek. Jednak młody, nieopierzony kierowca i wielkie BMW nie współpracowali tak jak, by tego oczekiwał kierowca bez uprawnień.

Bandyci uciekając z Mirocina, jak zeznali mieli pojechać do Przeworska po piwo. Tu jednak bardzo szybko namierzyli ich policjanci, którzy poinformowani przez dyżurnego wiedzieli, że kradzieży, mieli dopuścić sie bandyci z granatowego BMW. Szybko ruszyli w pościg. Policjanci dawali znaki do zatrzymania się, jednak kierowca, zamiast się zatrzymać, rzucił się do ucieczki. Jego wątpliwe zdolności do prowadzenia samochodu ujawniły się szybciej niż mu się to mogło wydawać. Konrad P. stracił panowanie nad pożyczonym od kolegi BMW i uderzył w jadącego prawidłowo Golfa, w którym jechało dwie osoby.

Po kolizji bandyci wybiegli z BMW i uciekali pieszo. Jednak super sportowcami też nie byli, więc policjanci zatrzymali ich zaledwie po kilkudziesięciu metrach. Najdalej miał uciec Marcin U., jednak nie tak daleko, żeby nie został złapany po zaledwie kilku minutach. Bandyci za swój pionierski plan kradzieży i ucieczkę niczym z gangsterskich filmów już w niedzielę dostali od policjantów po dwie srebrne bransoletki zakładane na nadgarstki, połączone bardzo krótkim łańcuszkiem  plus zarzuty i darmowy nocleg w areszcie, z którego nie skorzystali. W pożyczonym BMW bandytów już na policyjnym parkingu ujawniono narkotyki. Do ich posiadania nie przyznał się żaden z trzech bandytów. 

sąd
12 września 2017 roku w Sądzie Rejonowym w Przeworsku pojawił się Patryk K., oraz mistrz kierownicy Konrad P. Bandyci z Jarosławia  nie pożyczali już lanserskiego BMW. Przyjechali starym Seicento. W sądzie nie pojawił się Marcin U. Nie wiadomo dlaczego. Złodziejaszek nie przedstawił usprawiedliwienia. Bandyci, którzy pojawili się w  sądzie już tak mocno gangsterscy nie byli. Zeznawali z drżącymi rękami.

Kierowca BMW Konrad P., za kierowanie bez uprawnień i spowodowanie kolizji miał już osobną rozprawę. Podczas sprawy karnej za kradzież młodziutki osiemnastolatek, uczeń pierwszej klasy liceum w Jarosławiu, pozostający na utrzymaniu rodziców przepraszał poszkodowanego. Zaznaczał, że przyznaje się do kradzieży, jednak, nie może być mowy o kradzieży z włamaniem, bo drzwi do garażu były otwarte, czego nie potwierdził poszkodowany. Konrad P. twierdził, że koledzy jadąc do Mirocina nie mieli zamiaru kraść, a jedynie odebrać dług od syna poszkodowanego, który ma wynosić 3 tys. zł. Konrad P. w sądzie raz się uśmiechał, raz przepraszał. Chłopak, mówil, że żałuje, tego co się stało. Przed majestatem sądu spokorniał i zeznawał ze skruchą, czy to prawdziwą czy udawaną rozstrzygnie sędzia Krzysztof Gaca.  Oskarżony jednak zaznaczył, iż chce naprawić swój błąd i ponieść konsekwencje za kradzież. Konrad P. podczas zeznań  przed sądem nie pamiętał, który z nich trzech rozbił szybę w samochodzie. Audi A4 stało w blaszanym garażu , z którego bandyci mieli zrabować wymieniem wcześniej sprzęty.

Koledzy solidarnie zeznali, że kable z samochodu wyrwał  Marcin U. , który nie pojawił się w sądzie, a  był wcześniej skazany prawomocnym wyrokiem na 3 lata pozbawienia wolności. W Audi, jak podaje poszkodowany, oprócz wyrwanych kabli elektrycznych, zniszczono pompowtryski i wyrwano z niego radio samochodowe. Bezrobotny, pracujący dorywczo Patryk K. kawaler, ojciec  pięcioletniego dziecka, karany juz wcześniej zaznaczył, że również przyznaje  się do kradzieży, nie do włamania Również nie pamiętał, kto rozbił szybę w aucie. Mężczyzna w dresach twierdził, że pomysł z kradzieżą sprzętów miał być impulsem i nie miała to być kradzież, a zabezpieczenie mienia do czasu, aż syn poszkodowanego odda dług.

Według oskarżonych bandytów niepracujący Patyk. K. utrzymujący się z pracy dorywczej, z której  miesięcznie ma ok. 1500 zł, uczeń Konrad P. i Marcin U. mieli złożyć się po tysiąc zł i wspomóc kolegę w potrzebie, którego nawet nie pamiętali kiedy dokładnie poznali. Dwóch bandytów zeznających w sądzie nie umiało również powiedzieć w jakich okolicznościach pożyczyło pieniądze i na co one miały być . Nie ustalono też kiedy pieniądze mają być zwrócone. Zwyczajnie mieli  się złożyć po tysiąc zł i pożyczyć bez dodatkowych pytań wspomnianą sumę. Wzorowi koledzy. Jednak syn poszkodowanego miał nie oddawać długu i nie odbierać telefonu, więc najlepszym sposobem miało być zarekwirowanie rzeczy zrabowanych z garażu i oddanie ich, gdy pieniądze zostaną im zwrócone.

Wejście do garażu, ucieczka przed policją, spowodowanie kolizji, kolejna piesza ucieczka przed policją i narkotyki w samochodzie to tylko elementy dodatkowe, w dodatku nieplanowane. Oskarżony Konrad P. przepraszając poszkodowanego zaznaczył, że nie chcieli oni nic zabierać, nie mieli w zamiarze robić złych rzeczy i na  pewno nie zabraliby żadnych przedmiotów z posesji poszkodowanego, gdyby wiedzieli, że są one poszkodowanego, a nie jak przypuszczali jego syna. Patryk K. wcześniej zeznając z drżącymi rekami, po tym jak kolega przeprosił poszkodowanego, również przeprosił. 


BO

bandyci1
Dwóch oskarżonych Konrad P. z obrońcą  i Patryk K.(z prawej) po wyjściu z sali rozpraw  dopytywało czy zaistnieją w mediach. Konrad P. pytał, czy może udzielić  wywiadu   i zaznaczał, że to nie jest najlepsza ich akcja i podobnych bandyckich wybryków mają na koncie więcej. 

Slide
Slide
Slide
Slide
previous arrow
next arrow